Artykuły i opinie
Eksperci: Inflacja spada, ale wciąż trzeba kontrolować schładzanie gospodarki i sytuację na rynku pracy
poniedziałek, 3 kwietnia 2023
POLSKIE RADIO 24: Cały czas toczymy walkę z inflacją, ale wymaga ona ważenia jeszcze innych czynników, jak poziom bezrobocia czy spowolnienie gospodarki. Z bezrobociem kłopotów nie mamy, ale na czynniki podażowe musimy uważać. Problem w tym, że przedsiębiorcy chcą wykorzystać trudną sytuację, żeby zarobić jak najwięcej. Cały czas więc podwyższają marże przerzucając na klientów nie tylko swoje koszty, ale również dodatkowe zyski. Instytucje państwa powinny na to zdecydowanie reagować a GUS uwzględniać w obliczaniach inflacji - mówili goście audycji Rządy Pieniądza: prof. Elżbieta Mączyńska, wykładowca SGH i honorowa prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego oraz dr Artur Bartoszewicz z SGH.
Goście audycji odnieśli się do szacunkowych danych GUS na temat inflacji za marzec. Według nich ceny rok do roku wzrosły o 16,2 proc. natomiast wobec lutego o 1,1 proc. Ceny żywności wzrosły miesiąc do miesiąca o 2 proc., ceny paliw spadły o 1,8 proc. Spadały też ceny nośników energii choć nadal się one o 1/4 wyższe niż przed rokiem.
Ekonomiści analizowali skutki obniżania się inflacji, ale jednocześnie możliwe przyczyny utrzymywania się jej na wysokim poziomie, omawiali czynniki jakie mogą na to wpływać oraz pojęcie dezinflacji.
Wzrasta udział żywności w zakupach
Prof. Elżbieta Mączyńska stwierdziła, że z pewnością inflacja rośnie już wolniej, ale równocześnie zmienia się tzw. koszyk inflacyjny, czyli ten, na podstawie którego GUS liczy wskaźnik inflacji. Tutaj bowiem mamy pewne wyjaśnienie spadku inflacji.
- W obecnym koszyku inflacyjnym żywność i napoje bezalkoholowe stanowią 27,01 proc., a w 2022 r. było to 26,59 proc. To oznacza, że wzrasta udział żywności w naszych zakupach i jest on nierówny zależnie od typu gospodarstwa domowego. W tych, które prowadzą działalność na własny rachunek, jest to tylko 22 proc. a na przykład u emerytów przekracza 30 proc. - analizowała prof. Mączyńska.
Dr Artur Bartoszewicz zgodził się, że zmienia się koszyk będący podstawą analizy inflacji. Ważne jest też to, że pierwszy raz mamy do czynienia z porównaniem rok do roku odrzucającym istotny moment bazowy, tj. początek wojny na Ukrainie w ubiegłym roku i impuls inflacyjny, który wówczas nastąpił. Trzeba więc zwrócić uwagę, że dzisiejsze wzrosty na tamtym tle wyglądają troszkę lepiej.
- Bardzo ważne jest, także dla naszych oczekiwań co do wzrostu cen, że dynamika wzrostu inflacji jest mniejsza. Jednak odczekałbym z uznaniem, że ten trend się ustabilizuje i uznaniem, że szczyty inflacji zostały osiągnięte, bo cały czas są czynniki ryzyka i niepewności w gospodarce światowej, w kwestii żywności. Perturbacje w tym obszarze prawdopodobnie są jeszcze przed nami - mówił dr Bartoszewicz.
"Nie możemy podchodzić do tego spokojnie"
Prof. Mączyńska odniosła się do zapowiedzi, że obecny rok upłynie nam pod kątem dezinflacji. Stwierdziła, że dane GUS potwierdzają, że inflacja się zmniejsza. Prognozy wskazują, że na koniec roku będzie ona jednocyfrowa.
Dodała jednak, że nie możemy podchodzić do tego spokojnie, bo cały czas są czynniki wpływające na wzrost cen. Na razie dotyczyły warzyw, owoców, co jest oczywiste na przednówku, ale już są zapowiedzi OPEC o ograniczeniu wydobycia ropy wpłynie na podwyżkę jej cen. Te zaś będą wpływały na wzrost ceny w zasadzie wszystkich innych produktów.
Zwróciła też uwagą na wskaźnik Okuna nazywany wskaźnikiem nędzy, a stanowiący sumę bezrobocia i inflacji. Trzeba więc ważyć pomiędzy tymi elementami. U nas, jak zaznaczyła ekonomistka, zdecydowana walka z inflacją mogłaby wpłynąć na niego negatywnie.
Zgodnie z prawem Okuna na każde 2 proc. spadku realnego PKB w stosunku do PKB potencjalnego stopa bezrobocia wzrasta o 1 punkt procentowy.