Artykuły i opinie
Eksperci: liczymy na podwyżki płac, więc nasze PKB nadal będzie budowała konsumpcja
piątek, 1 marca 2024
POLSKIE RADIO24: Polacy wprawdzie nauczyli się w pandemii i dobie podwyższonej inflacji racjonalizować nieco swoje wydatki, ale nadal ogromna grupa nie potrafi zarządzać domowymi finansami i sama to deklaruje. W efekcie kupujemy zbyt dużo, co podniesie poziom konsumpcji. A potrzebujemy inwestycji i to nie w samochody, ale w maszyny, urządzenia, oprogramowanie, w nowoczesne technologie - mówili goście audycji Rządy Pieniądza: prof. Elżbieta Mączyńska, wykładowca SGH i honorowa prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego i dr Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Eksperci analizowali dane GUS m.in. dotyczące sprzedaży detalicznej w styczniu. Pokazały one, że konsumpcja wzrosła rok do roku o 3 proc. (w styczniu 2023 r. wzrost wyniósł zaledwie o 0,1 proc.). Konsensus rynkowy wskazywał niższy wzrost - na poziomie 1,4 proc. Pozytywnie na konsumpcję wpływa sektor motoryzacyjny. Więcej kupowaliśmy paliw natomiast mniej odzieży, sprzętu AGD czy RTV.
Te dane warto powiązać z nastrojami konsumenckimi, w których nadal widać małe nadzieje na możliwość oszczędzania. GUS podał, że w lutym nastroje to minus 12,6 pkt. Psuje je przede wszystkim wysoka inflacja (tak ocenia ją ponad 50 proc. badanych) i wzrost wynagrodzeń.
Czynnik napędzający wzrost gospodarczy
-
Truizmem jest twierdzenie, że konsumpcja jest związana z dynamiką wynagrodzeń, a ponieważ te rosną nie tylko nominalnie, ale już i realnie, wprowadzane są nowe poziomy płacy minimalnej, równocześnie rosną świadczenia takie jak 800+ i inne, więc w gospodarstwach domowych pozostaje więcej środków, które kierowane są na wydatki. Tu jednak należy zrobić zastrzeżenie, że choć konsumpcja będzie nadal podstawowym czynnikiem napędzających wzrost gospodarczy, to jednak ludzie już w pandemii przekonali się, że konsumpcjonizm nie jest zachowaniem najlepszym i nauczyli się racjonalizować wydatki. Co do takich zakupów jak meble czy sprzęt AGD, to ich zakupy zostały uzupełniona w czasie pandemii, gdy w zasadzie gospodarstwa domowe były zmuszone do zainwestowania w mieszkania, w których znacznie częściej przebywali - wyjaśniała prof. Mączyńska.
-
Odnosząc się do zakupów samochodów to zauważyła, że należałoby przyjrzeć się na jakie cele były one nabywane i przez kogo. Czy po części nie jest to leasing, czy kupującymi były firmy realizując w ten sposób rodzaj inwestycji w środki trwałe czy jednak osoby fizyczne? Zgodziła się przy tym, że inwestycje firm w samochody nie są tymi najbardziej pożądanymi. Gdyby bowiem inwestowały w maszyny, urządzenia, nowoczesne technologie, miałoby to większy walor i procentowało na przyszłość.
-
W opinii prof. Mączyńskiej to, że Polacy zracjonalizowali swoje wydatki, nie oznacza niestety, że potrafią zarządzań swoimi finansami domowymi. Tutaj bowiem - jak stwierdziła - występuje duży niedostatek wiedzy ekonomicznej. W efekcie zamiast oszczędzać "kupujemy śmieci", które nie są nam potrzebne.
Zaoszczędzić chociaż trzy pensje
-
Zdaniem dr Rybackiego, który mówił również o nastrojach konsumenckich wpływających na decyzje wydatkowe czy na oszczędzanie, jesteśmy z natury pesymistami i tylko dwa razy w badaniach nastrojów konsumenci wykazali optymizm.
-
Ostatnio optymizm jednak stale rośnie, co było wynikiem spadku inflacji i wzrostów wynagrodzeń. Faktem jest jednak i to, że przez inflację staliśmy się biedniejsi, a teraz jest lepiej. Dochodzimy jednak do momentu, w którym przedsiębiorcy raportują, że mają coraz mniej przestrzeni do podwyższania wynagrodzeń. Jednocześnie musi nastąpić jeszcze jedna podwyżka płacy minimalnej w tym roku - argumentował dr Rybacki.
-
Co do konsumpcji wskazał, że zastanawiamy się raczej czy będzie ona rosła w tym roku w tempie dobrym na poziomie 3 proc. czy może nawet ponad 4 proc. Będzie to zależało od tego, jak wielu konsumentów będzie przezornych i zechce zaoszczędzić chociaż trzy pensje jako ewentualne zabezpieczenie na nieprzewidziane sytuacje.
-
Ryzyka dla wzrostu PKB w tym roku są jednak bardziej widoczne przy inwestycjach czy popycie zagranicznym niż przy wydatkach gospodarstw domowych - stwierdził ekspert PIE.