Powrót do strony głównej

Artykuły i opinie

Eksperci: "Mieszkanie na start" to za mało. "Mniej zamożni Polacy też powinni móc inwestować w nieruchomości"

poniedziałek, 15 stycznia 2024

GAZETA WYBORCZA: Rynek mieszkaniowy potrzebuje szerszego spojrzenia. Programy takie jak "Bezpieczny kredyt 2 proc." czy "Mieszkanie na start" nie rozwiążą obecnych problemów, a nawet mogą wygenerować kolejne. Eksperci nie mają wątpliwości, że potrzebne są kompleksowe działania, odporne na terror cyklu wyborczego.

Ministerstwo Rozwoju i Technologii ogłosiło niedawno następcę zakończonego oficjalnie 1 stycznia 2024 roku programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.". Nowe rozwiązanie jest dopiero w fazie przygotowania, będzie musiało przejść jeszcze przez proces konsultacji, a potem uzyskać poparcie w Sejmie, co wcale nie jest oczywistą sprawą. Wyborcza.biz pisała, że Partia Razem nie zamierza poprzeć pomysłu rządu. Zastanawia się nad tym cała Lewica.

Ryzyko dalszego wzrostu cen

  • Dlaczego? To kolejny program, który będzie stymulował popyt przy niskiej podaży, co znów może doprowadzić do niebezpiecznego wzrostu cen mieszkań. Skorzysta z niego tylko część społeczeństwa, a straci większość, bo mieszkania staną się jeszcze mniej dostępne. Stracą osoby niekwalifikujące się do wsparcia oraz te, które posiadają już nieruchomość, ale będą chciały za jakiś czas zamienić ją na większą. Stracą rodziny z jednym dzieckiem czy dwójką, które żyją na małym metrażu, a chciałyby poprawić komfort życia – z „Mieszkania na start" skorzystać mogą bez warunku, że to pierwsze mieszkanie, wyłącznie gospodarstwa pięcioosobowe.

  • A kto zyska? Banki i deweloperzy, co pokazał już „Bezpieczny kredyt 2 proc.". Warto zauważyć, że w grudniu 2023 roku, jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, wartość zapytań o kredyty mieszkaniowe wzrosła o 421 proc. rok do roku! O wsparcie w zakupie mieszkania w ostatnim miesiącu roku wnioskowało 46,34 tys. potencjalnych kredytobiorców w porównaniu z 12,3 tys. rok wcześniej. W porównaniu z listopadem 2023 roku liczba osób wnioskujących o kredyt mieszkaniowy wzrosła o 16,4 proc. Deweloperzy też mają czym się pochwalić. W 2023 roku, jak wynika z danych Otodom, za sprawą „Bezpiecznego kredytu 2 proc." zawarli 54 tys. transakcji. Dla porównania, w 2022 roku sprzedali 32,7 tys. mieszkań.

  • Założenia programu „Mieszkanie na start" będą jeszcze bardziej stymulować popyt niż „Bezpieczny kredyt 2 proc.". Ten program nie dodaje niczego po stronie podażowej przy bardzo krótkim terminie wprowadzenia. Historia pokazuje, że programy popytowe generują inflację oraz wzrost cen nieruchomości, a nie zawsze stymulują podaż i zwiększają dzietność – zauważa Jan Dziekoński, założyciel serwisu analiz o rynku nieruchomości FLTR.pl.

Brak racjonalnej polityki mieszkaniowej Sceptyczna co do nowego programu jest również prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska, ekonomistka, prezeska honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

  • Od wielu lat mieszkalnictwo traktowane jest na zasadzie działań bardziej przypominających działania populistyczne niż z zakresu polityki społecznej, i to bez względu na to, jaki mamy rząd. Żadnemu nie udało się porządnie zrealizować programu mieszkalnictwa – mówi. Dowodem na to ma być chociażby duża liczba pustostanów, co zderza się z ogromną liczbą rodzin, które mają problemy mieszkaniowe. – To istotny dowód braku racjonalnej polityki mieszkaniowej w kraju. Dzieje się tak, mimo że władze publiczne są konstytucyjnie zobowiązane do prowadzenia polityki sprzyjającej zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych ludzi, w szczególności do wspierania rozwoju budownictwa socjalnego – zauważa prof. Mączyńska.
  • Ekspertka nie bez powodu przywołuje konstytucję. Zawarty w niej artykuł 75 głosi, że „władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania".

Mieszkanie jest prawem

  • Profesor Mączyńska nie ma wątpliwości, że aby ten konstytucyjny wymóg był spełniony, konieczne jest wieloaspektowe i kompleksowe podejście do rozwoju mieszkalnictwa. To jednak wymaga szerszego horyzontu, działań ponad podziałami politycznymi, ukierunkowanych na realizację długookresowych programów rozwoju budownictwa mieszkaniowego.
  • Działania takie nie powinny mieć cech działań ad hoc, nie powinny być poddawane terrorowi cyklu wyborczego i populizmowi. A obecnie wiele wskazuje, że tak jest. Politycy, chcąc pokazać, że dbają o mieszkalnictwo, podejmują decyzje o budowaniu paru bloków i mówią: "Proszę bardzo – jest". Albo tworzą program kredytowy. Nie kwestionuję potrzeby nawet tak fragmentarycznych działań, ale to nie rozwiązuje problemów mieszkalnictwa. Nie tędy droga – zwraca uwagę pani profesor.

Fragmentaryczne podejście gubi Polskę

  • Dotąd żadnemu rządowi III RP nie udało się kompleksowo podejść do rynku mieszkaniowego. – Od początku transformacji uporczywie utrzymują się wielodekadowe zaniedbania i rozmaite absurdy w tym sektorze. Patodeweloperka jest tylko jednym z tego przejawów, swego rodzaju wierzchołkiem góry lodowej. Stąd też takiej sytuacji niemal symbolicznego wymiaru nabiera podjęta lata temu decyzja likwidacji Urzędu Mieszkalnictwa, tak jakby mieszkanie nie było podstawowym dobrem przesądzającym o jakości życia ludzi i o ich decyzjach dotyczących modelu rodziny oraz pracy – zauważa prof. Mączyńska.
  • Jakiego programu potrzebuje Polska? Wątpliwości nie ma. Takiego, który uwzględnia kwestie demograficzne, dochodowe, zagospodarowania przestrzennego kraju i proces stymulowania inwestycji. – Inwestycje mogą ożywić dany region, sprzyjać rozwojowi budownictwa – zwraca uwagę prof. Mączyńska. Nie ma wątpliwości, że trzeba zacząć budować na tani i bezpieczny najem.

Czy kredyt "Mieszkanie na start" będzie można wziąć na budowę domu?

[....]

  • Trudno zrozumieć, dlaczego przez tyle lat po transformacji, przy nierównowagach i zaniedbaniach na rynku mieszkaniowym, nie doczekaliśmy się krajowych REIT-ów. Dlaczego tylko fundusze zagraniczne mają zarabiać? Dlaczego nie dać tych szans ludziom w Polsce? – zastanawia się prof. Elżbieta Mączyńska.

  • Brak tanich mieszkań na wynajem oraz poczucia bezpieczeństwa zarówno najemców, jak i właścicieli lokali nie przekona ludzi do wynajmu. Będą dążyli do własności. Dlaczego w Polsce wolimy własność? Bo lokatorzy nie czują się bezpiecznie. A jeżeli na rynku najmu nie ma odpowiednio szerokiej oferty, to ceny też są wysokie. Ludzie liczą, ile muszą zapłacić właścicielowi, i co się bardziej opłaca: najem czy własność? Tłumaczenie, że Polacy po komunizmie czy socjalizmie pragną własności, traci na znaczeniu. Rosną bowiem nowe pokolenia, które przecież socjalizmu nie doświadczyły, a jednak parcie na własność wciąż jest silne. W tym nie ma nic złego, ale chodzi o stworzenie alternatywy: odpowiedniej oferty wynajmu, która byłaby konkurencyjna w porównaniu z własnością, a przy tym nie wiązałaby się z wielodekadowym obciążeniem kredytami hipotecznymi, nierzadko znacznie ograniczającymi kredytobiorcom swobodę rozmaitych decyzji życiowych – uważa prof. Elżbieta Mączyńska.

  • Przeczytaj cały artykuł